środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 3

Właśnie przypomniałam sobie jakie to siedzenie w autobusie jest męczące, ale tak szczerze tęskniłam za tym, kiedy dupa cię boli od siedzenia a nie od chodzenia.
Ten miesiąc był zdecydowanie najcięższy, bo zarobiłam dość pokaźną sumkę, ale też najzabawniejszy ponieważ, poznałam dość ciekawe osoby, jakimi są współlokatorzy kuzyna.
Spędzenie z Grześkiem tego czasu było wspaniałe, to nic że prawie cały czas się mijaliśmy, czasem zdarzało się tak, że oboje byliśmy w domu, a wtedy chodziliśmy na imprezy, graliśmy na PS4, robiliśmy zakupy, wychodziliśmy na miasto.
Pracowałam jak wół na dwa etaty w dzień pracowałam w fabryce na pakowaniu biżuterii w pudełeczka (w pewnym momencie awansowałam na kontrola jakości więc zarobiłam o wiele, wiele więcej), natomiast wieczorami pracowałam w klubie jako barmanka, to sprawiało mi największą frajdę bo, mogłam przy tym się wydurniać i nikt nie miał o to do mnie pretensji.
Na początku mojego pobytu czułam się na prawdę dziwnie, ale wraz z upływem czasu przyzwyczajałam się do tego świata i pod koniec żałowałam, że musiałam wyjechać. Chodź jestem pewna, że nie mogła bym tam zamieszkać na stałe, nie wyobrażam sobie tam stworzenia rodziny.
Tuż pod koniec mojego pobytu w trakcie rozmowy z Grześkiem (moim kochanym kuzynem), zdecydowałam że, nie wrócę do domu na Podlasie tylko zacznę realizować swoje marzenie jakim jest pojechanie w stronę Śląska i tam poszukanie szczęścia.
Może wreszcie odnajdę swoje miejsce na Ziemi.
Podczas jeszcze pobytu w Anglii znalazłam pracę i miejsce gdzie będę mieszkać, co prawda nie znalazłam tam gdzie chciałam czyli we Wrocławiu tylko na obrzeżach, ale na początek dobre i cokolwiek. Pracować będę w hotelu (praca związana z moim wykształceniem), a będę mieszkać na stancji w tej samej miejscowości.
Już nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie dojadę na miejsce. Przydałyby mi się samochód ale że, go nie mam i na razie nie będę kupowała, najpierw muszę się tu urządzić. A puki co będę chodzić pieszo.
Przyjechałam do Wodzisławia o 10.00 szybko zadzwoniłam do państwa u których miałam wynajmować pokój. Podali mi adres gdzie mieszkali, ale ja nie wiedziałam kompletnie gdzie to jest, poprosiłam żeby mi to jakoś wytłumaczyli, po kilku minutach tłumaczenia zgubiłam się. Zrezygnowali z kolejnych tłumaczeń i wysłali po mnie swojego syna.
-To ty jesteś Ilona?- zapytał nieznajomy przez szybę starej BMW.
-Tak.- odpowiedziałam niepewnie wstając z walizki.
-Długo czekasz?- zapytał z uśmiechem chłopak siedzący za kierownicą.
-A ty to kto?- zaplotłam ręce i wysunęłam prawą stopę do przodu.
-A no tak, Kuba jestem- odpowiedział wyciągając dłoń przez szybę.
-A ty moje imię już znasz- ścisnęłam dłoń.-Em... Tak.
-Co "tak"?
-Zapytałeś czy długo czekam, moja odpowiedź to "tak długo czekam"
-Nie moja wina że się zgubiłaś- pokazał szereg białych prostych zębów. -To co jedziemy?- zapytał po chwili.
-Tak- odpowiedziałam.
Wziął moje walizki i włożył je do bagażnika, po czym wsiedliśmy do starej BMW i ruszyliśmy.
-Skąd jesteś?- zapytał po chwili.
-A w ogóle cię to interesuje?- spojrzałam z zaciekawieniem.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie- uśmiechnął się  zwycięsko -To skąd jesteś?- ponowił pytanie.
-Właśnie przyjechałam z Anglii a pochodzę z Podlasia- odpowiedziałam z dumą w głosie.
-Wow dziewczyno i co ty robisz w Wodzisławiu?
-Emm... będę mieszkać- zaśmiałam się.
-Chciało ci się przyjeżdżać do tej dziury?- pytał z niedowierzaniem.
-Mów co chcesz, przyjechałam tu bo tak chciałam. Nawet mi się tu podoba Śląsk to miejsce gdzie chciałam przyjechać i czas pokaże jak długo tu zostanę.
-To możesz już wyjeżdżać- odpowiedział.
-Pyskaty jesteś, ile masz lat?
-17- odpowiedział wyszczerzony.
-Widać- parsknęłam pod nosem na tyle żeby Kuba usłyszał, do końca podróży już się nie odezwał.
Rodzice Kuby przywitali mnie dość serdecznie, zaprowadzili mnie do pokoju który miałam wynajmować, nie był za duży i w nie moim stylu ale lepsze to niż nic.
Rozpakowałam się tyle ile mogłam gdyż w moim pokoju była tylko jedna szafa i mała szafka, natomiast i tak większą ilość ubrań trzymałam w walizkach.
W między czasie zadzwoniłam do hotelu w którym miałam pracować i umówiłam się na spotkanie, na szczęście nie znaleźli nikogo na miejsce o które się starałam co mnie ucieszyło, mogłam śmiało powiedzieć, że mieszkanie i pracę miałam gwarantowaną.
Włączyłam swojego tableta i obczaiłam internety w tym momencie do pokoju wszedł ojciec Kuby, prosząc mnie o przyjście do kuchni by porozmawiać o czynszu.
Ojciec Kuby wyglądał na dość ostrego faceta, który zdecydowanie nosił spodnie w tej rodzinie i twardą ręką trzyma syna jak i żonę. Na pierwszy rzut oka wyglądał na damskiego boksera i oby nim nie był.
Uzgodniliśmy a właściwie oni uzgodnili i tylko mi to oznajmili, że mam miesięcznie płacić 500zł pokój, 200zł na jedzenie i 200zł na wodę oraz prąd, trochę mnie to zaskoczyło ale co ja mogłam zrobić, z bólem zgodziłam się na ten układ.
Żeby się uspokoić poszłam się przejść po okolicy gdy wróciłam do "domu" o ile mogę już tak mówić, zaczęłam się zbierać na spotkanie. Wypożyczyłam żelazko aby wyparować białą bluzkę.
Ubrałam czarne materiałowe zwężane przy kostkach spodnie białą bluzkę z krótkim rękawkiem do tego czarny krawat i czarne szpilki, zrobiłam delikatny makijaż i użyłam czerwonej szminki wzięłam kopertówkę , wyszłam z pokoju.
Szłam chodnikiem ale dogonił mnie Kuba, który zaproponował że mnie odprowadzi, byłam mu ogromnie wdzięczna bo za cholerę nie wiedziałam gdzie jest ten hotel.
Odprowadził mnie pod recepcje, był na prawdę sympatyczny w porównaniu tego co było w samochodzie.
Kuba na mnie czekał chodź w cale nie musiał.
Po 2 godzinach rozmawiania z dyrektorem wyszłam z jego biura cała czerwona ze złości, minęłam stojącego przy recepcji Kubę, który flirtował z recepcjonistką.
Wyszłam z hotelu w pośpiechu, dogonił mnie Kuba.
-Gdzie idziesz ? Co się stało? 
-Do domu, wkurzyłam się bo dyrektor w chuja mnie zrobił, ale nie chcę o tym gadać- kipiałam ze złości. Wyszłam z hotelu i zaczełam iść chodnikiem.
-Wiem co ci pomoże, ale chodź do domu- zatrzymał się Kuba.
-No idę...- burknęłam i ruszyłam przed siebie.
-No nie bardzo bo, dom jest w tamtą stronę- odpowiedział pokazują ręką w przeciwną stronę.
Całą drogę szliśmy nie odzywając się do siebie, byłam jeszcze za bardzo wściekła żeby z kimś porozmawiać o głupotach.
Weszłam do domu i od razu poszłam do swojego wynajmowanego pokoju, rzuciłam swoją torebkę na fotel i położyłam się na łóżku.
Leżąc na łóżku zauważyłam że na podjeździe stoi cross 125 Yamaha. Podekscytowana wyszłam przed dom.
-Kubuś to twoje cudo?- odpowiedziałam dotykając siedziska.
-Tak- odpowiedział dumny.
-Dasz się przejechać?- zapytałam siadając na crossie.
-Emm no nie wiem a umiesz jeździć?- zapytał.
-Nie dowiesz się puki nie spróbujesz- odpowiedziałam zadziornie.
-Ale zaraz ma tu przyjechać mój kumpel.
-A ma crossa?- zapytałam gdy w tej chwili na podjazd przyjechał kolega Kuby.
-Siema stary- przywitał się Kuba. - To jest Ilona nasza nowa lokatorka.
-Hej- odpowiedziałam.
-Adam.- podał mi rękę.
-Miło mi- uśmiechnęłam się. -Adaś? Mogę do ciebie mówić, nie? Pożyczysz na chwilkę dla Kuby swojego crossa?- zapytałam z uśmiechem.
-Po co?
-Chcę udowodnić dla Kuby że umiem jeździć crossem, proszę- zrobiłam minę "psiaka" i złożyłam błagalnie ręce.
-Dla Kuby mogę dać swojego crossa bo wiem że umie jeździć ale ty stary jesteś gotów na to aby dać swojego dla niej?
-No dlaczego nie?- wzruszył ramionami.
-Dzięki- odpowiedziałam podekscytowania. -Poczekajcie tu -odpowiedziałam i szybko pobiegłam do domu. Wygrzebałam z torby kombinezon na motor i powróciłam.
Kubuś był tak miły że dał mi swój kask, usiadłam na jego crossie i odpaliłam go, chłopacy byli pod wrażeniem, Kubuś wykonał to samo i oboje wyruszyliśmy z podjazdu.
Pojeździliśmy po pobliskim lesie i wróciliśmy z powrotem. Byłam taka podekscytowana bo na mojej CBR nie można tak po lesie buszować jak na crossie.
Oddałam crossa dla Kuby i poszłam do domu, pod prysznic i położyłam się do łóżka, po chwili dostałam telefon od dyrektora hotelu z przeprosinami i z nową propozycją, proponował mi stanowisko kelnerki 8 godzin pracy za 1500 zł, co wychodzi ok. 9,38 za godzinę, nie bardzo mnie to satysfacjonowało, ale przystałam na tą propozycję, umówiłam się z nim na kolejny dzień aby spisać umowę.
Wzięłam laptopa do łóżka i weszłam na facebooka gdzie od razu wyświetliło mi się mnóstwo wiadomości od Karoliny, Izki, Anity. Zasypywały mnie pytaniami kiedy wracam, niestety nie miałam dobrych wiadomości dla nich, wyjawiłam im całą prawdę, bo na początku miałam im nic nie mówić o tym gdzie jestem i co zamierzam.
Nie były zachwycone moją decyzją, ale chcąc czy nie chcąc musiały się z tym pogodzić, w końcu to moja decyzja.
W między czasie weszłam na profil Kuby, przeglądając jego tablicę zauważyłam post w którym była umieszczona wiadomość o chęci sprzedaży crossa, na którym jakieś kilka minut temu śmigałam po lesie. Byłam zszokowana, szybko pożegnałam się z dziewczynami i udałam się do jego pokoju, nie zbaczając na nic weszłam do pokoju.
Ujrzałam jak Kuba z kolegą oglądali porno.
Gdy spostrzegli, że jednak nie są sami w pokoju szybko wyłączyli film i z czerwonymi policzkami się odwrócili gdyby nigdy nic.
-Hahahahaha- wybuchłam śmiechem.
-Dlaczego weszłaś bez pukania? W stodole się chowałaś?- wybuchł Kubuś.
-Ale nic się nie stało, to normalne. Nie wstydź się, easy. Tak przepraszam, powinnam była zapukać no ale, jestem oburzona, właśnie zobaczyłam na twoim profilu ogłoszenie o sprzedaży crossa.
-I co z tego?- zapytał obojętnie.
-Nic mi nie powiedziałeś, jestem gotowa go kupić chodź by zaraz-podziałałam podekscytowana. -A za ile go wystawiłeś?
-Na ogłoszeniu podałem cenę 7 000.
-Ok, tyle jestem w stanie zapłacić za tego szrota- zaśmiałam się.
-Ja ci dam szrota- rzucił we mnie poduchą.
-Dobra właź na fb i usuwaj ogłoszenie a nie na zakazanych stronach przesiadujesz- uśmiechnęłam się zadziornie i wyszłam z jego pokoju.
Weszłam do swojego pokoju i postanowiłam jeszcze raz wejść na fb.
Przerwało mi pukanie do moich drzwi, a zza nich wyłoniła się mama Kuby.
-Przepraszam, że przeszkadzam- lekko wychyliła się zza drzwi.
-Nic się nie stało, niech Pani wejdzie- uśmiechnęłam się i podniosłam się do siadu na łóżku.
-Zapomniałam ci powiedzieć o łazience w twoim pokoju.-powiedziała zakłopotana, po czym weszła do pokoju.
Podeszła do drzwi i je przesunęła. -Z łazienki jak najbardziej możesz korzystać, ręczniki są na wieszaku, także do twojej dyspozycji- uśmiechnęła się życzliwie.
-Dziękuję bardzo- uśmiechnęłam się.
-A i jeszcze chciała bym dodać, że śniadanie jemy o 8.00- posłała mi ciepłe spojrzenie. -Dobranoc- dodała i znikła zza drzwiami nim zdążyłam otworzyć usta.
Wzięłam ręcznik, piżamę i poszłam pod prysznic. Wyszłam całkiem odświeżona i lżejsza o jakieś 10 kg. 
Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
Kolejnego dnia wstałam z łóżka, wzięłam z walizki ubrania i się ubrałam.
Ubrałam czarną rokloszowaną spódniczkę, białą koszule, a zamiast krawatu przewiązałam czarną wstążeczkę, do tego założyłam złotą celebrytkę, beżową kopertówkę i tego samego koloru szpilki.
Weszłam do łazienki umyłam twarz, oraz się umalowałam.
Weszłam do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Na moje policzki wkradł się rumień.
-Dzień dobry i smacznego- powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Dzień dobry- odpowiedziała mama Kuby. -Chodź Ilonka siadaj-wskazała wolne miejsce na przeciwko Kuby.
-Tato, Ilona jest chętna kupić mojego crossa.
-Ile daje?
-7 000 zł.- odpowiedział.
-Ja bym brał 8 000 zł.- uśmiechnął się złowieszczo.
-Ale ja chcę 7 000 zł. tyle mi wystarczy. 
-Dobrze skoro tak mówisz. Po śniadaniu dokonamy sprzedaży.
Zgodnie z wypowiedzianym słowem ojca Kuby, tuż po śniadaniu ojciec Kuby wstał od stołu, poszedł do swojej sypialni i wyszedł z  niej z dokumentami.
W miedzy czasie pomogłam mamie Kuby posprzątać po śniadaniu i po ukończeniu usiadłam i omówiliśmy szczegóły umowy sprzedaży. Na wszystkie warunki przystałam, wykonałam swój podpis w wyznaczonym miejscu i cross był już mój.
-To co synu jedziemy dziś po nowego crossa?
-W sumie czemu nie- odpowiedział zachwycony.
Zostawiłam ich i poszłam do pokoju przygotować rzeczy do pracy, wyszłam z domu powiadamiając o tym mamę Kuby.
W pracy poznawałam personel, kucharki, kelnerki, recepcjonistki, kierownika. Zdjęto ze mnie miarę w celu uszycia mi uniformu, odbyłam również rozmowę z dyrektorem na temat mojego ubezpieczenia.
Resztę dnia chodziłam z tyłu kelnerki Uli, która pracowała tam 10 lat i pokazywała co gdzie jest ale też mówiła o zasadach BHP jak i wewnętrznych zasadach obsługi, podania dania dla gościa. Osobno dla gościa hotelowego i osobno dla osoby z zewnątrz. Sporo tego było, ale uspokoiła mnie bo powiedziała, że puki tego nie ogarnę będzie się mną "opiekować" i pomagać.