Właśnie
przypomniałam sobie jakie to siedzenie w autobusie jest męczące, ale tak
szczerze tęskniłam za tym, kiedy dupa cię boli od siedzenia a nie od chodzenia.
Ten
miesiąc był zdecydowanie najcięższy, bo zarobiłam dość pokaźną sumkę, ale też
najzabawniejszy ponieważ, poznałam dość ciekawe osoby, jakimi są współlokatorzy
kuzyna.
Spędzenie
z Grześkiem tego czasu było wspaniałe, to nic że prawie cały czas się
mijaliśmy, czasem zdarzało się tak, że oboje byliśmy w domu, a wtedy
chodziliśmy na imprezy, graliśmy na PS4, robiliśmy zakupy, wychodziliśmy na
miasto.
Pracowałam
jak wół na dwa etaty w dzień pracowałam w fabryce na pakowaniu biżuterii w
pudełeczka (w pewnym momencie awansowałam na kontrola jakości więc zarobiłam o
wiele, wiele więcej), natomiast wieczorami pracowałam w klubie jako barmanka,
to sprawiało mi największą frajdę bo, mogłam przy tym się wydurniać i nikt nie
miał o to do mnie pretensji.
Na
początku mojego pobytu czułam się na prawdę dziwnie, ale wraz z upływem czasu
przyzwyczajałam się do tego świata i pod koniec żałowałam, że musiałam
wyjechać. Chodź jestem pewna, że nie mogła bym tam zamieszkać na stałe, nie
wyobrażam sobie tam stworzenia rodziny.
Tuż
pod koniec mojego pobytu w trakcie rozmowy z Grześkiem (moim kochanym kuzynem),
zdecydowałam że, nie wrócę do domu na Podlasie tylko zacznę realizować swoje
marzenie jakim jest pojechanie w stronę Śląska i tam poszukanie szczęścia.
Może
wreszcie odnajdę swoje miejsce na Ziemi.
Podczas
jeszcze pobytu w Anglii znalazłam pracę i miejsce gdzie będę mieszkać, co
prawda nie znalazłam tam gdzie chciałam czyli we Wrocławiu tylko na obrzeżach,
ale na początek dobre i cokolwiek. Pracować będę w hotelu (praca związana z
moim wykształceniem), a będę mieszkać na stancji w tej samej miejscowości.
Już
nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie dojadę na miejsce. Przydałyby mi się
samochód ale że, go nie mam i na razie nie będę kupowała, najpierw muszę się tu
urządzić. A puki co będę chodzić pieszo.
Przyjechałam
do Wodzisławia o 10.00 szybko zadzwoniłam do państwa u których miałam
wynajmować pokój. Podali mi adres gdzie mieszkali, ale ja nie wiedziałam
kompletnie gdzie to jest, poprosiłam żeby mi to jakoś wytłumaczyli, po kilku
minutach tłumaczenia zgubiłam się. Zrezygnowali z kolejnych tłumaczeń i wysłali
po mnie swojego syna.
-To
ty jesteś Ilona?- zapytał nieznajomy przez szybę starej BMW.
-Tak.-
odpowiedziałam niepewnie wstając z walizki.
-Długo
czekasz?- zapytał z uśmiechem chłopak siedzący za kierownicą.
-A
ty to kto?- zaplotłam ręce i wysunęłam prawą stopę do przodu.
-A
no tak, Kuba jestem- odpowiedział wyciągając dłoń przez szybę.
-A
ty moje imię już znasz- ścisnęłam dłoń.-Em... Tak.
-Co
"tak"?
-Zapytałeś
czy długo czekam, moja odpowiedź to "tak długo czekam"
-Nie
moja wina że się zgubiłaś- pokazał szereg białych prostych zębów. -To co
jedziemy?- zapytał po chwili.
-Tak-
odpowiedziałam.
Wziął
moje walizki i włożył je do bagażnika, po czym wsiedliśmy do starej BMW i
ruszyliśmy.
-Skąd
jesteś?- zapytał po chwili.
-A
w ogóle cię to interesuje?- spojrzałam z zaciekawieniem.
-Nie
odpowiada się pytaniem na pytanie- uśmiechnął się zwycięsko -To skąd
jesteś?- ponowił pytanie.
-Właśnie
przyjechałam z Anglii a pochodzę z Podlasia- odpowiedziałam z dumą w głosie.
-Wow
dziewczyno i co ty robisz w Wodzisławiu?
-Emm...
będę mieszkać- zaśmiałam się.
-Chciało
ci się przyjeżdżać do tej dziury?- pytał z niedowierzaniem.
-Mów
co chcesz, przyjechałam tu bo tak chciałam. Nawet mi się tu podoba Śląsk to
miejsce gdzie chciałam przyjechać i czas pokaże jak długo tu zostanę.
-To
możesz już wyjeżdżać- odpowiedział.
-Pyskaty
jesteś, ile masz lat?
-17-
odpowiedział wyszczerzony.
-Widać-
parsknęłam pod nosem na tyle żeby Kuba usłyszał, do końca podróży już się nie
odezwał.
Rodzice
Kuby przywitali mnie dość serdecznie, zaprowadzili mnie do pokoju który miałam
wynajmować, nie był za duży i w nie moim stylu ale lepsze to niż nic.
Rozpakowałam
się tyle ile mogłam gdyż w moim pokoju była tylko jedna szafa i mała szafka,
natomiast i tak większą ilość ubrań trzymałam w walizkach.
W
między czasie zadzwoniłam do hotelu w którym miałam pracować i umówiłam się na
spotkanie, na szczęście nie znaleźli nikogo na miejsce o które się starałam co
mnie ucieszyło, mogłam śmiało powiedzieć, że mieszkanie i pracę miałam
gwarantowaną.
Włączyłam
swojego tableta i obczaiłam internety w tym momencie do pokoju wszedł ojciec
Kuby, prosząc mnie o przyjście do kuchni by porozmawiać o czynszu.
Ojciec
Kuby wyglądał na dość ostrego faceta, który zdecydowanie nosił spodnie w tej
rodzinie i twardą ręką trzyma syna jak i żonę. Na pierwszy rzut oka wyglądał na
damskiego boksera i oby nim nie był.
Uzgodniliśmy
a właściwie oni uzgodnili i tylko mi to oznajmili, że mam miesięcznie płacić
500zł pokój, 200zł na jedzenie i 200zł na wodę oraz prąd, trochę mnie to
zaskoczyło ale co ja mogłam zrobić, z bólem zgodziłam się na ten układ.
Żeby
się uspokoić poszłam się przejść po okolicy gdy wróciłam do "domu" o
ile mogę już tak mówić, zaczęłam się zbierać na spotkanie. Wypożyczyłam żelazko
aby wyparować białą bluzkę.
Ubrałam
czarne materiałowe zwężane przy kostkach spodnie białą bluzkę z krótkim
rękawkiem do tego czarny krawat i czarne szpilki, zrobiłam delikatny makijaż i
użyłam czerwonej szminki wzięłam kopertówkę , wyszłam z pokoju.
Szłam
chodnikiem ale dogonił mnie Kuba, który zaproponował że mnie odprowadzi, byłam
mu ogromnie wdzięczna bo za cholerę nie wiedziałam gdzie jest ten hotel.
Odprowadził
mnie pod recepcje, był na prawdę sympatyczny w porównaniu tego co było w
samochodzie.
Kuba
na mnie czekał chodź w cale nie musiał.
Po
2 godzinach rozmawiania z dyrektorem wyszłam z jego biura cała czerwona ze
złości, minęłam stojącego przy recepcji Kubę, który flirtował z recepcjonistką.
Wyszłam
z hotelu w pośpiechu, dogonił mnie Kuba.
-Gdzie
idziesz ? Co się stało?
-Do
domu, wkurzyłam się bo dyrektor w chuja mnie zrobił, ale nie chcę o tym gadać-
kipiałam ze złości. Wyszłam z hotelu i zaczełam iść chodnikiem.
-Wiem
co ci pomoże, ale chodź do domu- zatrzymał się Kuba.
-No
idę...- burknęłam i ruszyłam przed siebie.
-No
nie bardzo bo, dom jest w tamtą stronę- odpowiedział pokazują ręką w przeciwną
stronę.
Całą
drogę szliśmy nie odzywając się do siebie, byłam jeszcze za bardzo wściekła
żeby z kimś porozmawiać o głupotach.
Weszłam
do domu i od razu poszłam do swojego wynajmowanego pokoju, rzuciłam swoją
torebkę na fotel i położyłam się na łóżku.
Leżąc
na łóżku zauważyłam że na podjeździe stoi cross 125 Yamaha. Podekscytowana
wyszłam przed dom.
-Kubuś
to twoje cudo?- odpowiedziałam dotykając siedziska.
-Tak-
odpowiedział dumny.
-Dasz
się przejechać?- zapytałam siadając na crossie.
-Emm
no nie wiem a umiesz jeździć?- zapytał.
-Nie
dowiesz się puki nie spróbujesz- odpowiedziałam zadziornie.
-Ale
zaraz ma tu przyjechać mój kumpel.
-A
ma crossa?- zapytałam gdy w tej chwili na podjazd przyjechał kolega Kuby.
-Siema
stary- przywitał się Kuba. - To jest Ilona nasza nowa lokatorka.
-Hej-
odpowiedziałam.
-Adam.-
podał mi rękę.
-Miło
mi- uśmiechnęłam się. -Adaś? Mogę do ciebie mówić, nie? Pożyczysz na chwilkę
dla Kuby swojego crossa?- zapytałam z uśmiechem.
-Po
co?
-Chcę
udowodnić dla Kuby że umiem jeździć crossem, proszę- zrobiłam minę
"psiaka" i złożyłam błagalnie ręce.
-Dla
Kuby mogę dać swojego crossa bo wiem że umie jeździć ale ty stary jesteś gotów
na to aby dać swojego dla niej?
-No
dlaczego nie?- wzruszył ramionami.
-Dzięki-
odpowiedziałam podekscytowania. -Poczekajcie tu -odpowiedziałam i szybko
pobiegłam do domu. Wygrzebałam z torby kombinezon na motor i powróciłam.
Kubuś
był tak miły że dał mi swój kask, usiadłam na jego crossie i odpaliłam go, chłopacy
byli pod wrażeniem, Kubuś wykonał to samo i oboje wyruszyliśmy z podjazdu.
Pojeździliśmy
po pobliskim lesie i wróciliśmy z powrotem. Byłam taka podekscytowana bo na
mojej CBR nie można tak po lesie buszować jak na crossie.
Oddałam
crossa dla Kuby i poszłam do domu, pod prysznic i położyłam się do łóżka, po
chwili dostałam telefon od dyrektora hotelu z przeprosinami i z nową
propozycją, proponował mi stanowisko kelnerki 8 godzin pracy za 1500 zł, co
wychodzi ok. 9,38 za godzinę, nie bardzo mnie to satysfacjonowało, ale
przystałam na tą propozycję, umówiłam się z nim na kolejny dzień aby spisać
umowę.
Wzięłam
laptopa do łóżka i weszłam na facebooka gdzie od razu wyświetliło mi się
mnóstwo wiadomości od Karoliny, Izki, Anity. Zasypywały mnie pytaniami kiedy
wracam, niestety nie miałam dobrych wiadomości dla nich, wyjawiłam im całą
prawdę, bo na początku miałam im nic nie mówić o tym gdzie jestem i co
zamierzam.
Nie
były zachwycone moją decyzją, ale chcąc czy nie chcąc musiały się z tym
pogodzić, w końcu to moja decyzja.
W
między czasie weszłam na profil Kuby, przeglądając jego tablicę zauważyłam post
w którym była umieszczona wiadomość o chęci sprzedaży crossa, na którym jakieś
kilka minut temu śmigałam po lesie. Byłam zszokowana, szybko pożegnałam się z
dziewczynami i udałam się do jego pokoju, nie zbaczając na nic weszłam do
pokoju.
Ujrzałam
jak Kuba z kolegą oglądali porno.
Gdy
spostrzegli, że jednak nie są sami w pokoju szybko wyłączyli film i z
czerwonymi policzkami się odwrócili gdyby nigdy nic.
-Hahahahaha-
wybuchłam śmiechem.
-Dlaczego
weszłaś bez pukania? W stodole się chowałaś?- wybuchł Kubuś.
-Ale
nic się nie stało, to normalne. Nie wstydź się, easy. Tak przepraszam, powinnam
była zapukać no ale, jestem oburzona, właśnie zobaczyłam na twoim profilu
ogłoszenie o sprzedaży crossa.
-I
co z tego?- zapytał obojętnie.
-Nic
mi nie powiedziałeś, jestem gotowa go kupić chodź by zaraz-podziałałam
podekscytowana. -A za ile go wystawiłeś?
-Na
ogłoszeniu podałem cenę 7 000.
-Ok,
tyle jestem w stanie zapłacić za tego szrota- zaśmiałam się.
-Ja
ci dam szrota- rzucił we mnie poduchą.
-Dobra
właź na fb i usuwaj ogłoszenie a nie na zakazanych stronach przesiadujesz-
uśmiechnęłam się zadziornie i wyszłam z jego pokoju.
Weszłam
do swojego pokoju i postanowiłam jeszcze raz wejść na fb.
Przerwało
mi pukanie do moich drzwi, a zza nich wyłoniła się mama Kuby.
-Przepraszam,
że przeszkadzam- lekko wychyliła się zza drzwi.
-Nic
się nie stało, niech Pani wejdzie- uśmiechnęłam się i podniosłam się do siadu
na łóżku.
-Zapomniałam
ci powiedzieć o łazience w twoim pokoju.-powiedziała zakłopotana, po czym
weszła do pokoju.
Podeszła
do drzwi i je przesunęła. -Z łazienki jak najbardziej możesz korzystać,
ręczniki są na wieszaku, także do twojej dyspozycji- uśmiechnęła się życzliwie.
-Dziękuję
bardzo- uśmiechnęłam się.
-A
i jeszcze chciała bym dodać, że śniadanie jemy o 8.00- posłała mi ciepłe
spojrzenie. -Dobranoc- dodała i znikła zza drzwiami nim zdążyłam otworzyć usta.
Wzięłam
ręcznik, piżamę i poszłam pod prysznic. Wyszłam całkiem odświeżona i lżejsza o
jakieś 10 kg.
Położyłam
się do łóżka i zasnęłam.
Kolejnego
dnia wstałam z łóżka, wzięłam z walizki ubrania i się ubrałam.
Ubrałam
czarną rokloszowaną spódniczkę, białą koszule, a zamiast krawatu przewiązałam
czarną wstążeczkę, do tego założyłam złotą celebrytkę, beżową kopertówkę i tego
samego koloru szpilki.
Weszłam
do łazienki umyłam twarz, oraz się umalowałam.
Weszłam
do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Na moje policzki wkradł się rumień.
-Dzień
dobry i smacznego- powiedziałam wchodząc do kuchni.
-Dzień
dobry- odpowiedziała mama Kuby. -Chodź Ilonka siadaj-wskazała wolne miejsce na
przeciwko Kuby.
-Tato,
Ilona jest chętna kupić mojego crossa.
-Ile
daje?
-7
000 zł.- odpowiedział.
-Ja
bym brał 8 000 zł.- uśmiechnął się złowieszczo.
-Ale
ja chcę 7 000 zł. tyle mi wystarczy.
-Dobrze
skoro tak mówisz. Po śniadaniu dokonamy sprzedaży.
Zgodnie
z wypowiedzianym słowem ojca Kuby, tuż po śniadaniu ojciec Kuby wstał od stołu,
poszedł do swojej sypialni i wyszedł z niej z dokumentami.
W
miedzy czasie pomogłam mamie Kuby posprzątać po śniadaniu i po ukończeniu
usiadłam i omówiliśmy szczegóły umowy sprzedaży. Na wszystkie warunki
przystałam, wykonałam swój podpis w wyznaczonym miejscu i cross był już mój.
-To
co synu jedziemy dziś po nowego crossa?
-W
sumie czemu nie- odpowiedział zachwycony.
Zostawiłam
ich i poszłam do pokoju przygotować rzeczy do pracy, wyszłam z domu
powiadamiając o tym mamę Kuby.
W
pracy poznawałam personel, kucharki, kelnerki, recepcjonistki, kierownika.
Zdjęto ze mnie miarę w celu uszycia mi uniformu, odbyłam również rozmowę z
dyrektorem na temat mojego ubezpieczenia.
Resztę
dnia chodziłam z tyłu kelnerki Uli, która pracowała tam 10 lat i pokazywała co
gdzie jest ale też mówiła o zasadach BHP jak i wewnętrznych zasadach obsługi,
podania dania dla gościa. Osobno dla gościa hotelowego i osobno dla osoby z
zewnątrz. Sporo tego było, ale uspokoiła mnie bo powiedziała, że puki tego nie
ogarnę będzie się mną "opiekować" i pomagać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz