Uwielbiam
ten moment ulgi kiedy, wyszłam ze szkoły z ostatniej części matury i mogłam
odetchnąć z ulgą, wraz z koleżankami cieszyłyśmy się że to już koniec naszych
męczarni. Teraz tylko strach do czerwca gdy przyjdą wyniki matury ale, mam
zamiar cieszyć się wolnością.
A
tak P.S to mam nadzieję że zdam bo nie chciałabym wracać znów do tego stresu i
do nauki.
Wraz
z Izą i Anitą z którymi się uczę pojechałyśmy na sushi. Obgadałyśmy całą maturę
i powspominałyśmy lata naszej wspólnej nauki. Było dość wesoło, wszyscy dookoła
w tej restauracji patrzyli się na nas i po jakimś czasie musiałyśmy opuścić lokal.
Pojeździłyśmy
trochę po okolicy moim samochodem, gdy zadzwoniła moja ukochana kuzynka i
przyjaciółka zarazem.
-No
co tam Karolino?
-Hej,
jesteś już po maturach?- zapytała.
-Tak
a co?- zapytałam, zatrzymując się na światłach.
-A
gdzie jesteś?
-Stoję
na światłach z Izą i Anitą.
-Mogłabyś
podjechać po mnie i po Anię?
-Jasne,
już jadę. Pa- pożegnałam się i rozłączyłam, gdyż zapaliło się zielone światło.
-No to słuchajcie laski, muszę podjechać po Karolinę i po Anię.
-Oki
ale zaraz ma po mnie podjechać Patryk- odpowiedziała Iza.
-A
ja muszę wracać do domu bo idę na zakupy z Patrycją- wtrąciła Anita.
-No
to ok, mówcie po kolei gdzie mam was podrzucić-odpowiedziałam wjeżdżając na
jedną z głównych ulic.
-A
gdzie jedziesz?- zapytała Iza.
-Em...
pod technikum nr. 5
-O
to tam wysiądę, bo ma pod naszą szkołę podjechać, a to ile to podejść 60m.-
odpowiedziała Iza.
-No
to ja wysiądę z Izą- odpowiedziała Anita.
-Ok
to jak chcecie- odpowiedziałam z uśmiechem skręcając na ulicę gdzie znajduje
się szkoła Karoliny i Ani.
Wjechałam
na parking technikum nr.5 i czekałam aż Ania z Karoliną przyjdą, natomiast
Anita z Izą wysiadły i poszły do naszej szkoły czyli do zespołu szkół nr. 4, a
dlaczego zespół? Ponieważ to nie było tylko technikum czyli szkoła średnia lub
jak ktoś woli, szkoła ponad gimnazjalna ale jak i również gimnazjum. Nasza
szkoła miała dwa no w zasadzie trzy budynki. Pierwszy "ekonomiak"
(Pierwszym profilem utworzonym w technikum był właśnie profil ekonomisty stąd
ta nazwa). Drugi "internat" czyli gimnazjum (Na początku był tam
internat dla uczniów technikum). No i trzeci "sala gimnastyczna".
Więc
taki wniosek: moja i Karoliny szkoła teoretycznie są położone obok siebie ale
praktycznie pomiędzy nimi jest szkoła podstawowa nr. 6.
Karolina
wsiadła na miejsce pasażera a Ania na tył, tuż za kierowcą.
-Hej
i jak wam maturki poszły?- zapytałam manewrując samochodem by wyjechać z małego
parkingu szkolnego.
-Załamka-
odpowiedziała Karolina.
-No
co ty nie było aż tak źle, ale i tak okaże się w czerwcu. Bo teraz mogę mówić
że poszło dobrze a na koniec okaże się że nie zdałam.
-Weź
przestań zdasz, z resztą... Wszystkie zdamy i będzie dobrze-odpowiedziałam.
-Ta...
Chyba tylko wy zdacie- odpowiedziała Karolina.
-Co
ty mówisz, jeśli już ktoś ma nie zdać to ja.- odpowiedziała Ania.
-Hahaha...
a tu wyszło tak że żadna z nas nie zdała i wszystkie rok muszą czekać na
kolejną maturę- zażartowałam.
-To
jest bardzo prawdopodobne- odpowiedziała Ania.
-Oczywiście
że tak, jeżeli tak będziecie myśleć to na pewno tak-odpowiedziałam. -Dobra
lepiej powiedzcie mi gdzie mam jechać.
-Yy...
Może po Klaudię?- zaproponowała Karolina.
Klaudia
i Ania były moimi przyjaciółkami z gimnazjum, ale wciąż utrzymywałyśmy kontakt
pomimo innych szkół.
-A
ona już skończyła?- zapytałam.
-Nie
wiem- odpowiedziała Ania.
-No
to zadzwoń, bo ja nie mam nic na koncie.- odpowiedziała Karolina.
-Jak
zwykle- zaśmiałam się.
Ania
zadzwoniła do Klaudii a ja kontynuowałam jazdę po mieście, Karolina wciąż
pisała na messenger'że, prawdopodobnie z Bartkiem (swoim chłopakiem).
Byli
ze sobą ok.3 lat oczywiście ze wzlotami i upadkami jak to w związku bywa, ale
pomimo tego wciąż są razem a ich miłość kwitnie wraz z upływającym czasem. Są
szczęśliwi i to najważniejsze.
-Pozdrów
Bartka ode mnie- powiedziałam sarkastycznie, wkurzało mnie jej pisanie.
-On
też cię pozdrawia- odpowiedziała po chwili.
-No
to świetnie, a teraz się z nim ładnie pożegnaj bo dziś mamy czwartek, a właśnie
ten dzień jest naszym dniem, bez chłopaków. Więc proszę odłóż telefon i korzystajmy
z wolności póki możemy.
-No
dobra, spokojnie tylko Bartek się pytał jak mi poszło.-odpowiedziała z lekką
irytacją w głosie.
Ania
przestała rozmawiać z Klaudią.
-I
jak już skończyła matury?- zapytałam.
-Tak
i właśnie jest z Dawidem.
-Ja
jebie- mrunkęła Karolina.
-Ej
musimy go zaakceptować, jest z Klaudią, naszą przyjaciółką i nic na to nie
poradzimy. Fakt żadna z nas nie przepada za nim bo zrobił co zrobił ale nie
warto do tego wracać... Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr.
-No
wybacz ale tego nie da się zapomnieć-odpowiedziała Ania.
-Pokazał
jakim jest frajerem i niech teraz spierdala-odpowiedziała Karolina.
-Jaka
ta sytuacja jest śmieszna bo, tak na prawdę to on dla mnie zrobił co zrobił a
teraz to ja, was próbuje przekonać do niego-odpowiedziałam z lekkim śmiechem.
-Coś
marnie ci idzie bo i tak nikt go nie lubi.- odpowiedziała Karolina. -A
najbardziej i tak mi szkoda Klaudii, bo ona się przy nim tylko marnuje.
-Dlatego
ją teraz zgarniemy- odpowiedziałam skupiona na jeździe.
-Klaudia
mi powiedziała że są przy jej szkole a później mają iść chyba na plac Marii
Konopnickiej.
-No
to dobrze, zgarniemy ją po drodze.
Wjechaliśmy
na teren II LO. Zauważyłyśmy w oddali Klaudię jak stoi z Dawidem w towarzystwie
innych osób. Gdy podjeżdżam coraz bliżej Klaudii, ona z Dawidem zaczęli
odchodzić. Przyśpieszyłam do 50 kierując się w przechodzących przez drogę
zakochanych. Para przeszła przez drogę nie zauważając, że chciałam w nich
wjechać i poszła dalej. Gwałtownie zahamowałam i otworzyłam szybę od strony
pasażera. Karolina zawołała Klaudię. Gdy się tylko Klaudia odwróciła bardzo się
zdziwiła.
-Co
wy tu robicie?- zapytała.
-Wpadłyśmy
cię zabrać- odpowiedziała Ania.
-Ale...-
zmieszała się.
-Żadne
ale, dziś jest czwartek czyli nasz dzień- odpowiedziałam nachylając się w
stronę Karoliny.
-Dobra
wsiadaj i nie gadaj- ponagliła ją Ania.
Klaudia
pożegnała się z Dawidem i wsiadła do samochodu.
-No
to co robimy dziewczynki moje kochane?- zapytałam.
-Nie
wiem ale ja jestem głodna- odpowiedziała Karolina klepiąc się po brzuszku.
-No
mi też, na maturze w brzuchu mi burczało aż inni się na mnie gapili- zaśmiała
się Ania.
-To
gdzie jedziemy?
-Nwm
na kebaba, frytki, lody. Bo ja tak szczerze to mam ochotę na lody- odpowiedziała
Klaudia.
-Ooo
czytasz mi w myślach- rozmarzyłam się.
-No
to gdzie do Mc'Donald czy KFC?- zapytała Ania.
-Dawaj
do Plazy(Centrum Handlowe) bo w Macu dużo ludzi pewnie- odpowiedziała Klaudia.
-Ale
ja chcę frytki z Maca- odpowiedziała Karolina z miną zbitego psa.
-Ok
niech ci będzie- odpowiedziałam.- To najpierw do Maca a później do Plazy.
-Dziękuję-
odpowiedziała dając mi buziaka w policzek.
No
to zajechałyśmy do Mc Drive'a a następnie do Plazy. Wjechałam na dolny parking,
z niego ruchomymi schodami dostałyśmy się na parter, a następnie na pierwsze
piętro. Przeszłyśmy szerokim korytarzem mijając ludzi i doszłyśmy do budek z
fast food'em. Po 15 minutach czekania aż Ania zdecyduje co zje z KFC, ja z
Klaudią poszłyśmy do budki w celu zakupu lodów. Kupiłyśmy sobie po śmietankowym
lodzie z automatu (w razie ubrudzenia się lodem nie będzie to zbyt widoczne).
Gdy
wróciłyśmy do stolika Ania już jadła zamówione jedzenie.
Wszyscy
zaspokoili swoje potrzeby, wsiadłyśmy do samochodu i wyruszyłyśmy w stronę
domu.
Te
21km było bardzo wesołymi kilometrami. Dziewczyny dostały jakiegoś świra i
wciąż śmiały się lub opowiadały jakieś głupie sytuacje które doświadczyły w nie
dalekim czasie.
Wszystkie
mieszkamy o 21km od miasta co oznacza że mieszkamy na wsi. Jest tu pełno
rolników, gospodarstw, pól uprawnych ale jak i łąk, lasów, pastwisk,
agroturystyk, jezior, rzek, polnych dróg i ślicznych widoków. Co prawda to nie
jest Paryż ale jestem cholernie dumna z tego że pochodzę ze wsi, przynajmniej
nie boję się ubrudzić czy ciężko pracować. Przez to żadnej pracy się nie boję.
Co
prawda jest źle pod tym względem że od Klaudii i Karoliny mieszkam 1,5 i 2km
dalej a od Ani 6km. I trzeba było jakoś sobie radzić, pieszo czy rowerem bo nie
ma MPK'w. A traz jest i samochód rodziców.
Odwiozłam
dziewczyny i wróciłam do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu zadzwoniła do
mnie mama czy mogłabym odebrać ją z pracy, zgodziłam się. Szybko wbiegłam na
piętro do swojego pokoju. Założyłam luźną koszulkę w czaszkę i włożyłam na
tyłek czarne spodnie, psiknęłam się perfumą. Zbiegając na parter włożyłam
koszulkę w spodnie. Wychodząc z domu zakładałam trampki. Wsiadłam do samochodu
nakładając okulary przeciwsłoneczne. Odpaliłam silnik samochodu i ze zrywem
wyruszyłam w drogę powrotną po mamę.
Jechałam
ok 12 min. Do miejscowości w której mama pracuje. Podjechałam, stała przed
bramą wielkiej posiadłości w której pracowała.
-A
co ty przebrana? Nie miałaś dziś matury?- powitała mnie chłodnym spojrzeniem,
była zła. Wiedziałam o tym już zanim coś powiedziała, na pewno była zła że nie
przyjechałam szybciej i musiała na mnie czekać.
-No
miałam, ale byłam w domu.- odpowiedziałam ostrożnie gdyż nie wiedziałam jak
zareaguje na taką wiadomość.
-Aham
i już pół baku nie ma, a wczoraj tankowałam za 100zł. Jeżeli tak będziesz
jeździć w tą i z powrotem to nie zdążę zarabiać bo całą wypłatę będę
przeznaczać na tankowanie samochodu. No wybacz ale ja już nie wyrabiam, ręce
mnie bolą, zapierdalam jak dziki osioł. Cały czas tylko słyszę daj na to, to
daj na to. Ja nie jestem bankomatem...
Mama
nawijała przez pół drogi a ja kierowałam samochodem, nawet za bardzo jej nie
słuchałam, wiedziałam że, musi się wygadać więc czekałam aż to nastąpi. A gdy
mama się wygadała, siedziała cicho patrząc za okno.
W
ciszy dojechałyśmy do domu, mama wysiadła trzaskając drzwiami własnego auta.
Widać miała ciężki dzień a to że, wyjeździłam paliwo było iskrą do tego aby
wybuchła, no cóż takie życie.
Weszłam
do pokoju i spojrzałam na łóżko pełnawijała, które czekały na spakowanie.
Wyciągnęłam z pod łóżka dużą torbę na kółkach i zaczęłam pakować ubrania oraz
rzeczy z listy, którą stworzyłam aby niczego nie zapomnieć. Pomimo że, torba
była na prawdę duża nie zmieściłam wszystkich "potrzebnych" rzeczy
więc musiałam jeszcze wziąć mniejszą bez kółek. Po godzinnym pakowaniu wreszcie
zakończyłam wielkie pakowanie.
Postanowiłam
się trochę zrelaksować, wzięłam książkę, poduszkę i wyszłam na zewnątrz,
położyłam się w hamaku i... Zasnęłam, to był cios bo miałam czytać książkę i
się rozkoszować śliczną pogodą, a tym czasem smacznie spałam.
Moją
drzemkę przerwał dzwoniący telefon, zaspana nawet nie zobaczyłam kto do mnie
dzwoni, po prostu odebrałam licząc na to że, rozpoznam rozmówcę. Nie myliłam
się, dzwoniła Ania z zajebistym pomysłem wyprawy nad jezioro motocyklami, tylko
z jednym minusem, musiałabym podjechać po Klaudię, bo Ania weźmie Karolinę i
nie ma jak zabrać Klaudii. Pomimo tego, że musiałam się wracać i mi nie było po
drodze, zgodziłam się.
Wstałam
z hamaka zabrałam przyniesione rzeczy z powrotem do domu.
Przebrałam
się, wzięłam dwa kaski, portfel, telefon i kluczyki. Wyszłam z domu nie mówiąc
nic nikomu gdyż nikogo w nim nie było. Odpaliłam swoją CBR 125 i wyruszyłam w
trasę.
Wpadłam
po Klaudię i razem pojechałyśmy jeszcze do centrum naszej miejscowości by
zrobić drobne zakupy.
Kupiłam
soki, chrupki, chipsy no i coś słodkiego.
Następnie
pojechałyśmy do Karoliny a stamtąd w dwa motocykle popędziłyśmy nad jezioro.
Siedziałyśmy
na pomoście ciesząc się tą chwilą, bo za 2 dni jadę do Anglii. Grzesiek(mój i
Karoliny kuzyn) przyjmie mnie pod swój dach, kochany jest bo załatwił mi
robotę, a do tego powiedział że, puki nie zacznę zarabiać to pomoże mi
finansowo.
W
pewnym momencie nad jezioro zajechały dwa samochody z jednego wysiadł
Krzysiek(nasz kumpel) Bartek, Piotrek(chłopak Ani) i Dawid, a z drugiego kilku
znajomych, przywitaliśmy się z nimi i przenieśliśmy się z pomostu do
ogólnodostępnej altanki. Chłopaki wyjęli z bagażnika dwie reklamówki piwa. No
to zapowiadało się na imprezę, ale i tak wiele osób nie piło bo prowadziło.
Po
dwóch godzinach pijącym było już wesoło, a atmosfera była idealna aż chciało
się żeby trwała i trwała, ale niestety czas powrócić do rzeczywistości.
Do
Klaudii zadzwonił tata i musiała wracać, a ja musiałam ją odwieść więc reszta
towarzystwa również zaczęła się zbierać. Pożegnałam się dość czule ze
wszystkimi i odwiozłam Klaudię. Całą drogę jechała za mną Ania gdy zatrzymałam
się przed domem Klaudii, Ania zatrzymała się obok mnie.
Co
się okazało chciały się ze mną pożegnać bo jutro nie będzie jak bo, będę
jeździć do najbliższej rodzinie by się pożegnać, mówiąc to mam na myśli moje
babcie i dziadka.
Po
kolei podchodziły do mnie i żegnały się ze mną, aż mi łzy spływały po
policzkach, tak jak i wszystkim dziewczynom. To było bardzo czułe pożegnanie.
Wróciłam
do domu na prawdę zmęczona, wzięłam prysznic by się zrelaksować.
Późnym
wieczorem rodzice wrócili do domu. Tata ledwo trzymał się na nogach, widać było
że zaszalał, a mama jak to mama wiecznie trzeźwa. Widząc ojca w takim stanie
poszłam na górę.
Położyłam
się na łóżku i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz