czwartek, 28 grudnia 2017

Rozdział 10



Siedziałam z Remkiem na trawie, obejmował mnie ramieniem a ja opierałam się głową o jego ramię i cicho łkałam, już uspokoiłam się po tym jak opowiedziałam całą historię z dziewczynami. Pocieszał mnie dość długo.
Siedzieliśmy w ciszy, czekaliśmy w moim przypadku na piwo a Remek na Coca-Cole, które miał przynieść Szumi albo Tusiek.
W oddali słyszeliśmy jak ktoś idzie, a po chwili zobaczyliśmy światła latarek, podczas głębszego nasłuchiwania wiedzieliśmy że ten ktoś nie jest sam.
Odwróciliśmy się dopiero gdy byli tuż obok nas.
-Wyłącz tą latarkę kretynie- skarcił go Remek.
-O sory- odpowiedział Loczek. -Nie wiedziałem gdzie jesteście musiałem sobie pomóc. A dziewczyny nie chciały mnie wypuścić.
-Hahaha -usłyszałam damskie śmiechy więc zerknęłam co to za lochy. W tym momencie tego żałowałam bo to były te sucze, nawalone w trzy dupy.
Nie chciałam dłużej patrzeć więc wtuliłam się z powrotem w ramię ReZiego.
-Masz tu swoje zamówienie.
-Dzięki- odpowiedział.
-A dlaczego tu siedzicie?- zapytał wcięty Loczek.
-Bo Ilona się źle czuje.
-To niech tu posiedzi aż jej się polepszy a ty chodź, cała impreza cię ominie- odpowiedziała jedna z nich.
-Nie zostawię jej, ale wy jak najbardziej balujcie -powiedział entuzjastycznie.
-Remek ona ma rację prze mnie omija cię impreza, idź a ja tu posiedzę- spojrzałam w jego oczy, bez trudu je odnalazłam bo miał oświetlone pół twarzy przez latarkę Loczka.
-Już powiedziałem -odpowiedział konsekwentnie.
-Dobra nie przeszkadzamy dłużej pa- odpowiedział i zmył się z panienkami.
Otworzyłam piwo zapalniczką, która nie wiadomo z jakich przyczyn pojawiła się w moich rękach i to od samego początku jak się tu znalazłam.
-Dziękuję -wyjawiłam biorąc łyka piwa.
-Nie ma za co, zawsze do usług- przytulił mnie mocniej. -Masz zimne ramiona, nie jest ci zimno?
-Nie- skłamałam.
-Weź załóż i nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Posłusznie nałożyłam bluzę Remka, która od razu otuliła ciepłem moje zimne ramiona a do tego przepięknie pachniała.
-Ślicznie pachnie, uwielbiałam zakładać ubrania mojego chłopaka, kocham zapach męskich perfum ale tylko takich delikatnych bo te pieprzne są obrzydliwe. A on zawsze się wkurzał bo nie miał w co się ubrać i ganiał za mną po całym domu- rozmarzyłam się. - Ahhh to były piękne czasy -wróciłam do rzeczywistości.
-To dlaczego z nim nie jesteś?
-To dłuższa historia ale po prostu nam nie wyszło, byliśmy ze sobą coś około 1,5 roku, a nie jesteśmy od roku.
-Coś około? To dziewczyny nie mają tak że liczą co do sekundy ile są w związku?
-Mi się nie chce. Jak widać ja to nie wszystkie.
-I coraz częściej przekonuje się o tym.
-A ty dlaczego nie jesteś z Martyną? Bo jakoś nigdy nie wspominałeś.
-Oficjalnie poróżniła nas odległość, a na serio, to ona poznała kogoś kto jest na miejscu i poświęca jej tyle czasu ile potrzebuje, no i oczywiście jest dojrzalszy. W zasadzie to cieszę się że ma kogoś takiego i daje to czego ja nie potrafiłem.
-Tęsknisz za nią?
-Już nie, pomogłaś mi w tym wiesz?
-Ja? W jaki niby sposób. -zdziwiłam się.
-Bo przez ciebie nie mam czasu tęsknić- zaśmiał się.
-Czyli cię wykorzystuje, przyznaj.
-Nie, ale to jest bardzo dobre bo już się chyba wyleczyłem z niej.
-Czyli rozdział pod tytułem 'Martyna' jest zamknięty?
-Tak, a u ciebie? Rozdział pod tytułem... No właśnie jak miał na imię twój chłopak?
-Igor
-I ten rozdział jest zamknięty?
-Był, ale teraz nie wiem sama, bo... Jak byłam w Wielkiej Brytanii zadzwonił do mnie a ja głupia odebrałam, wiedziałam wcześniej o tym że pije, imprezuje, wciąga, bo kumple mi mówili, a zaczął jakoś po naszym zerwaniu... Zadzwonił chyba pod wpływem narkotyków, bo głos miał normalny i powiedział... Że... Kurewsko tęskni za mną, a na koniec rozmowy dodał, że mnie nadal kocha... W chuj namieszał mi w głowie tymi słowami, było już tak dobrze, nie utrzymywałam z nim kontaktu, zapomniałam, a to łatwe nie było bo to chłopak z którym straciłam dziewictwo, a tu wziął i zadzwonił- wypiłam łyka piwa.
-Wiem co czujesz i o jak mocnym uczuciu mówisz, bo ja z Martyną miałem podobnie, ona też była kimś ważnym w moim życiu, była pierwszą dziewczyną w moim życiu z którą spałem i tyle przeżyłem, nigdy o niej nie zapomnę... Tęskniłem za nią, szczególnie kiedy leżałem w łóżku, a teraz to przeszłość bo ktoś mnie teraz za mocno męczy- szturchnął mnie ramieniem.
-Ej, nie zmuszam, jeżeli nie chcesz to nie musisz-odgryzłam się.
-A czy ja coś mówię, uwielbiam z tobą jeździć
-Ja też, a właśnie zabije cię za filmiki z naszych rajdów, chyba z powrotem muszę zacząć cię oglądać by wszystko mieć pod kontrolą
-Co? Chcesz mi powiedzieć że mnie nie oglądasz?
-Nie no co ty, oglądam cię 24/7- zaśmiałam się.
-Masz szczęście- zażartował. -Idziemy do reszty?
-No dobra- zgodziłam się a Remek pomógł mi wstać.
Już zbliżając się do altanki zauważyliśmy że siedzi tam niewiele osób, okazało się że siedzieli tylko kumple Remka ze starej szkoły.
Okazało się ze wszyscy zawinęli albo poszli spać, tak zabalowali.
Na zegarku dobijała 01.00, a ja do pracy mam na rano, już wiedziałam że to będzie cudowny dzień.
Pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy w stronę samochodu, zrobiło się na prawdę chłodno, było mi zimno nawet w bluzie ReZiego, a co dopiero powiedzieć jak zimno musi być dla Remka, jestem okrutna.
Wsiedliśmy do samochodu, Remek odpalił silnik, pomimo ustawionego nawiewu na maksymalne ciepło silnik był zimny więc, wiało zimnym powietrzem. Zrezygnowaliśmy z nawiewu.
Szumi nie mieszka aż tak daleko od Remka, ale kawałek jest jednak do przejechania, już po jakiś 5 minutach zaczęło mnie mulić, opatuliłam się bluzą, oparłam głowę o zagłówek i usnęłam.
Obudziłam się kiedy silnik zgasł.
-Już jesteśmy?- zapytałam rozglądając się w popłochu.
-Tak, stoimy pod twoim domem.
-Aha, dobra Remuś dziękuję ci za to że mnie wziąłeś ze sobą i przepraszam za tą akcję z tymi sukami, za to że przesiedziałeś ze mną cały wieczór
-Weź nie było aż tak źle
-No niby nie
-No właśnie, więc o czym ty mówisz?
-Nie wiem, nie ważne, idę spać- otworzyłam drzwi i miałam już wysiadać, gdy przypomniałam coś sobie. -A właśnie twoja bluza- usiadłam z powrotem na siedzenie i zaczęłam zdejmować bluzę.
-Nie zdejmuj, weź ją, kiedyś mi ją oddasz- oznajmił.
-Dziękuję za wszystko-uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela.
-Nie ma za co -odwzajemnił uścisk.
Wyszłam z samochodu i popędziłam do domu. Szybko weszłam do środka gdzie było cieplutko, zakluczyłam za sobą drzwi i posunęłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic, bluzę powiesiłam na krześle i runęłam na łóżko.
Obudziłam się i doznałam szoku, na moim łóżku siedział ReZi i patrzył się na mnie.
-Co ty tu robisz? -zapytałam zaspanym głosem.
-Czekam aż Pani się obudzi
-Nie rozumiem -przyciągnęłam się na łóżku.
-Miałem Panią zawiesić i odebrać z pracy, nie pamięta Pani? Umawialiśmy się.
-Co prawda pamiętam wszystko co się działo ale nie przypominam sobie abyśmy o czymś takim rozmawiali- zmarszczyłam brwi.
-Ma Pani 34 minuty, żeby się nie spóźnić do pracy- spojrzał na zegarek i uśmiechnął się zdradziecko.
Co? O kurwa- wyskoczyłam z łóżka.
Podbiegłam mało się nie wywalając, wciągnęłam białą bluzkę, czarną spódniczkę i spakowałam je do torby, z szafy wzięłam jakąś bluzkę i spodnie i popędziłam do łazienki. Zrzuciłam piżamę, nałożyłam biustonosz a na to bluzkę która, była z prześwitującego białego materiału, miała czarny kołnierzyk przez co była bardziej elegancka , założyłam czarne spodnie z dziurami i oceniłam stan moich nóg, nie było aż tak źle. Umyłam twarz, zęby, zrobiłam szybko makijaż: podkład, korektor, puder, tusz do rzęs, na sam koniec pisnęłam się dezodorantem i perfumami.
Wyszłam z łazienki, Remek na mój widok wstał, był ubrany w dresowe szare spodenki, białą koszulkę i jordany.
-Który czas?- zapytałam lekko zestresowana.
-Spokojnie mamy 10 min?
-Dobra to lecim- wzięłam torbę z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju a ReZi za mną.
Weszliśmy do kuchni gdzie ciocia sprzątała kuchnie.
-Ilonko tu weź proszę, śniadanie dla ciebie- powiedziała z troską w głosie wskazując na dwa pojemniki postawione na stole.
-Nie potrzebnie, zjadłabym coś w hotelu- odpowiedziałam zmieszana.
-Bierz i noe gadaj- rozkazała, a ja posłusznie wzięłam pojemniki.
-Do widzenia- pożegnałam się z Remkiem i wyszliśmy z domu.
Remek pędził przez miasto jak wariat, ale za to przed hotelem byłam 5 minut przed czasem.
Przytuliłam Remka na pożegnanie podziękowałam i pobiegłam do hotelu. Weszłam na zaplecze a następnie korytarzem do szatni.
-Hej- przywitałam się z Darią całusem w policzek.
-Hej, a ty przypadkiem nie masz weekendu wolnego?- zapytała zdziwiona.
-Kurwa- zrobiłam face palm. -Mam, ale co mi się ubzdurało że mam do pracy to ja nie wiem- odpowiedziałam zdenerwowana na swoją głupotę.
-Stęskniłaś się za nami- zaśmiała się Daria.
-Chyba tak- uśmiechnęłam się szczerze. -Dobra dzwonię po moją taxi, mam nadzieję że nie pojechał do domu- wyjęłam telefon i zadzwoniłam.
-Hej jesteś gdzieś niedaleko?
-Tak
-Bo okazało się że jednak do pracy nie mam- odpowiedziałam wydymając usta.
-Hahahaha serio? -zapytał rozbawiony.
-Tak
-Już jadę po ciebie
-Oki, będę przed hotelem- rozłączyłam się.
-Uuu co to za taxi? Odprowadzę cię bo muszę ją zobaczyć.
Wyszłyśmy przed hotel i wciąż śmiałam się sama z siebie i ze swojej głupoty.
Podjechał Remek srebrną strzałą, pomachał do nas. Odwróciłam się do Darii żeby się pożegnać a na jej twarzy malowało się zdziwienie.
-Co się stało?- zapytałam.
-Nie nic, dobra a ja lecę do pracy, pa- cmoknęła mnie w policzek i uciekła.
-Nie wiedziałem że pracujesz z Darią- uśmiechnął się.
-A ty skąd ją znasz?- spojrzałam na niego zamykając drzwi.
-To jest kuzynka Martyny.
-Ostro, dobra jakie plany?
-Jedziemy do mnie, wpada ekipa i nagrywamy Q&A- odpowiedział wjeżdżając na ulicę.
-A ktoś jest u ciebie w domu?
-No tak, rodzice i dziadkowe.
-O ja- zaczerwieniłam się. -Nie wejdę do twojego domu
-Dlaczego? Moi rodzice są spoko, a po za tym bardzo chcą cię poznać- uśmiechnął się.
-Co?! Opowiadałeś im o mnie coś?
-No, że mruczysz w nocy, że nie lubisz osób, które mówią w obcym języku, że gdy idziesz na posiedzenie bierzesz telefon, że twoje stopy się pocą i śmierdzą w trampkach- spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Serio? O ja- zakryłam dłonią buzię i bardziej się zaczerwieniłam.-Zatrzymaj samochód ja wysiadam-odpowiedziałam i zaczęłam szarpać za drzwi.
-No co ty żartowałem-odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
Wjechaliśmy na Remka podwórko, jego ekipa już na nas czekała w ogrodzie, wszystko było przygotowane do nagrywania Q&A, ale czy ja się tam pojawię na filmiku? Nie sadzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz