Siedziałam
z Remkiem na trawie, obejmował mnie ramieniem a ja opierałam się głową o jego
ramię i cicho łkałam, już uspokoiłam się po tym jak opowiedziałam całą historię
z dziewczynami. Pocieszał mnie dość długo.
Siedzieliśmy
w ciszy, czekaliśmy w moim przypadku na piwo a Remek na Coca-Cole, które miał
przynieść Szumi albo Tusiek.
W
oddali słyszeliśmy jak ktoś idzie, a po chwili zobaczyliśmy światła latarek,
podczas głębszego nasłuchiwania wiedzieliśmy że ten ktoś nie jest sam.
Odwróciliśmy
się dopiero gdy byli tuż obok nas.
-Wyłącz
tą latarkę kretynie- skarcił go Remek.
-O
sory- odpowiedział Loczek. -Nie wiedziałem gdzie jesteście musiałem sobie
pomóc. A dziewczyny nie chciały mnie wypuścić.
-Hahaha
-usłyszałam damskie śmiechy więc zerknęłam co to za lochy. W tym momencie tego
żałowałam bo to były te sucze, nawalone w trzy dupy.
Nie
chciałam dłużej patrzeć więc wtuliłam się z powrotem w ramię ReZiego.
-Masz
tu swoje zamówienie.
-Dzięki-
odpowiedział.
-A
dlaczego tu siedzicie?- zapytał wcięty Loczek.
-Bo
Ilona się źle czuje.
-To
niech tu posiedzi aż jej się polepszy a ty chodź, cała impreza cię ominie-
odpowiedziała jedna z nich.
-Nie
zostawię jej, ale wy jak najbardziej balujcie -powiedział entuzjastycznie.
-Remek
ona ma rację prze mnie omija cię impreza, idź a ja tu posiedzę- spojrzałam w
jego oczy, bez trudu je odnalazłam bo miał oświetlone pół twarzy przez latarkę
Loczka.
-Już
powiedziałem -odpowiedział konsekwentnie.
-Dobra
nie przeszkadzamy dłużej pa- odpowiedział i zmył się z panienkami.
Otworzyłam
piwo zapalniczką, która nie wiadomo z jakich przyczyn pojawiła się w moich
rękach i to od samego początku jak się tu znalazłam.
-Dziękuję
-wyjawiłam biorąc łyka piwa.
-Nie
ma za co, zawsze do usług- przytulił mnie mocniej. -Masz zimne ramiona, nie
jest ci zimno?
-Nie-
skłamałam.
-Weź
załóż i nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Posłusznie
nałożyłam bluzę Remka, która od razu otuliła ciepłem moje zimne ramiona a do
tego przepięknie pachniała.
-Ślicznie
pachnie, uwielbiałam zakładać ubrania mojego chłopaka, kocham zapach męskich
perfum ale tylko takich delikatnych bo te pieprzne są obrzydliwe. A on zawsze
się wkurzał bo nie miał w co się ubrać i ganiał za mną po całym domu-
rozmarzyłam się. - Ahhh to były piękne czasy -wróciłam do rzeczywistości.
-To
dlaczego z nim nie jesteś?
-To
dłuższa historia ale po prostu nam nie wyszło, byliśmy ze sobą coś około 1,5
roku, a nie jesteśmy od roku.
-Coś
około? To dziewczyny nie mają tak że liczą co do sekundy ile są w związku?
-Mi
się nie chce. Jak widać ja to nie wszystkie.
-I
coraz częściej przekonuje się o tym.
-A
ty dlaczego nie jesteś z Martyną? Bo jakoś nigdy nie wspominałeś.
-Oficjalnie
poróżniła nas odległość, a na serio, to ona poznała kogoś kto jest na miejscu i
poświęca jej tyle czasu ile potrzebuje, no i oczywiście jest dojrzalszy. W
zasadzie to cieszę się że ma kogoś takiego i daje to czego ja nie potrafiłem.
-Tęsknisz
za nią?
-Już
nie, pomogłaś mi w tym wiesz?
-Ja?
W jaki niby sposób. -zdziwiłam się.
-Bo
przez ciebie nie mam czasu tęsknić- zaśmiał się.
-Czyli
cię wykorzystuje, przyznaj.
-Nie,
ale to jest bardzo dobre bo już się chyba wyleczyłem z niej.
-Czyli
rozdział pod tytułem 'Martyna' jest zamknięty?
-Tak,
a u ciebie? Rozdział pod tytułem... No właśnie jak miał na imię twój chłopak?
-Igor
-I
ten rozdział jest zamknięty?
-Był,
ale teraz nie wiem sama, bo... Jak byłam w Wielkiej Brytanii zadzwonił do mnie
a ja głupia odebrałam, wiedziałam wcześniej o tym że pije, imprezuje, wciąga,
bo kumple mi mówili, a zaczął jakoś po naszym zerwaniu... Zadzwonił chyba pod
wpływem narkotyków, bo głos miał normalny i powiedział... Że... Kurewsko tęskni
za mną, a na koniec rozmowy dodał, że mnie nadal kocha... W chuj namieszał mi w
głowie tymi słowami, było już tak dobrze, nie utrzymywałam z nim kontaktu,
zapomniałam, a to łatwe nie było bo to chłopak z którym straciłam dziewictwo, a
tu wziął i zadzwonił- wypiłam łyka piwa.
-Wiem
co czujesz i o jak mocnym uczuciu mówisz, bo ja z Martyną miałem podobnie, ona
też była kimś ważnym w moim życiu, była pierwszą dziewczyną w moim życiu z
którą spałem i tyle przeżyłem, nigdy o niej nie zapomnę... Tęskniłem za nią,
szczególnie kiedy leżałem w łóżku, a teraz to przeszłość bo ktoś mnie teraz za
mocno męczy- szturchnął mnie ramieniem.
-Ej,
nie zmuszam, jeżeli nie chcesz to nie musisz-odgryzłam się.
-A
czy ja coś mówię, uwielbiam z tobą jeździć
-Ja
też, a właśnie zabije cię za filmiki z naszych rajdów, chyba z powrotem muszę
zacząć cię oglądać by wszystko mieć pod kontrolą
-Co?
Chcesz mi powiedzieć że mnie nie oglądasz?
-Nie
no co ty, oglądam cię 24/7- zaśmiałam się.
-Masz
szczęście- zażartował. -Idziemy do reszty?
-No
dobra- zgodziłam się a Remek pomógł mi wstać.
Już
zbliżając się do altanki zauważyliśmy że siedzi tam niewiele osób, okazało się
że siedzieli tylko kumple Remka ze starej szkoły.
Okazało
się ze wszyscy zawinęli albo poszli spać, tak zabalowali.
Na
zegarku dobijała 01.00, a ja do pracy mam na rano, już wiedziałam że to będzie
cudowny dzień.
Pożegnaliśmy
się z chłopakami i ruszyliśmy w stronę samochodu, zrobiło się na prawdę
chłodno, było mi zimno nawet w bluzie ReZiego, a co dopiero powiedzieć jak
zimno musi być dla Remka, jestem okrutna.
Wsiedliśmy
do samochodu, Remek odpalił silnik, pomimo ustawionego nawiewu na maksymalne
ciepło silnik był zimny więc, wiało zimnym powietrzem. Zrezygnowaliśmy z
nawiewu.
Szumi
nie mieszka aż tak daleko od Remka, ale kawałek jest jednak do przejechania,
już po jakiś 5 minutach zaczęło mnie mulić, opatuliłam się bluzą, oparłam głowę
o zagłówek i usnęłam.
Obudziłam
się kiedy silnik zgasł.
-Już
jesteśmy?- zapytałam rozglądając się w popłochu.
-Tak,
stoimy pod twoim domem.
-Aha,
dobra Remuś dziękuję ci za to że mnie wziąłeś ze sobą i przepraszam za tą akcję
z tymi sukami, za to że przesiedziałeś ze mną cały wieczór
-Weź
nie było aż tak źle
-No
niby nie
-No
właśnie, więc o czym ty mówisz?
-Nie
wiem, nie ważne, idę spać- otworzyłam drzwi i miałam już wysiadać, gdy
przypomniałam coś sobie. -A właśnie twoja bluza- usiadłam z powrotem na
siedzenie i zaczęłam zdejmować bluzę.
-Nie
zdejmuj, weź ją, kiedyś mi ją oddasz- oznajmił.
-Dziękuję
za wszystko-uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela.
-Nie
ma za co -odwzajemnił uścisk.
Wyszłam
z samochodu i popędziłam do domu. Szybko weszłam do środka gdzie było
cieplutko, zakluczyłam za sobą drzwi i posunęłam do pokoju, wzięłam szybki
prysznic, bluzę powiesiłam na krześle i runęłam na łóżko.
Obudziłam
się i doznałam szoku, na moim łóżku siedział ReZi i patrzył się na mnie.
-Co
ty tu robisz? -zapytałam zaspanym głosem.
-Czekam
aż Pani się obudzi
-Nie
rozumiem -przyciągnęłam się na łóżku.
-Miałem
Panią zawiesić i odebrać z pracy, nie pamięta Pani? Umawialiśmy się.
-Co
prawda pamiętam wszystko co się działo ale nie przypominam sobie abyśmy o czymś
takim rozmawiali- zmarszczyłam brwi.
-Ma
Pani 34 minuty, żeby się nie spóźnić do pracy- spojrzał na zegarek i uśmiechnął
się zdradziecko.
Co?
O kurwa- wyskoczyłam z łóżka.
Podbiegłam
mało się nie wywalając, wciągnęłam białą bluzkę, czarną spódniczkę i spakowałam
je do torby, z szafy wzięłam jakąś bluzkę i spodnie i popędziłam do łazienki.
Zrzuciłam piżamę, nałożyłam biustonosz a na to bluzkę która, była z
prześwitującego białego materiału, miała czarny kołnierzyk przez co była
bardziej elegancka , założyłam czarne spodnie z dziurami i oceniłam stan moich
nóg, nie było aż tak źle. Umyłam twarz, zęby, zrobiłam szybko makijaż: podkład,
korektor, puder, tusz do rzęs, na sam koniec pisnęłam się dezodorantem i
perfumami.
Wyszłam
z łazienki, Remek na mój widok wstał, był ubrany w dresowe szare spodenki,
białą koszulkę i jordany.
-Który
czas?- zapytałam lekko zestresowana.
-Spokojnie
mamy 10 min?
-Dobra
to lecim- wzięłam torbę z krzesła i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju a ReZi
za mną.
Weszliśmy
do kuchni gdzie ciocia sprzątała kuchnie.
-Ilonko
tu weź proszę, śniadanie dla ciebie- powiedziała z troską w głosie wskazując na
dwa pojemniki postawione na stole.
-Nie
potrzebnie, zjadłabym coś w hotelu- odpowiedziałam zmieszana.
-Bierz
i noe gadaj- rozkazała, a ja posłusznie wzięłam pojemniki.
-Do
widzenia- pożegnałam się z Remkiem i wyszliśmy z domu.
Remek
pędził przez miasto jak wariat, ale za to przed hotelem byłam 5 minut przed
czasem.
Przytuliłam
Remka na pożegnanie podziękowałam i pobiegłam do hotelu. Weszłam na zaplecze a
następnie korytarzem do szatni.
-Hej-
przywitałam się z Darią całusem w policzek.
-Hej,
a ty przypadkiem nie masz weekendu wolnego?- zapytała zdziwiona.
-Kurwa-
zrobiłam face palm. -Mam, ale co mi się ubzdurało że mam do pracy to ja nie
wiem- odpowiedziałam zdenerwowana na swoją głupotę.
-Stęskniłaś
się za nami- zaśmiała się Daria.
-Chyba
tak- uśmiechnęłam się szczerze. -Dobra dzwonię po moją taxi, mam nadzieję że
nie pojechał do domu- wyjęłam telefon i zadzwoniłam.
-Hej
jesteś gdzieś niedaleko?
-Tak
-Bo
okazało się że jednak do pracy nie mam- odpowiedziałam wydymając usta.
-Hahahaha
serio? -zapytał rozbawiony.
-Tak
-Już
jadę po ciebie
-Oki,
będę przed hotelem- rozłączyłam się.
-Uuu
co to za taxi? Odprowadzę cię bo muszę ją zobaczyć.
Wyszłyśmy
przed hotel i wciąż śmiałam się sama z siebie i ze swojej głupoty.
Podjechał
Remek srebrną strzałą, pomachał do nas. Odwróciłam się do Darii żeby się
pożegnać a na jej twarzy malowało się zdziwienie.
-Co
się stało?- zapytałam.
-Nie
nic, dobra a ja lecę do pracy, pa- cmoknęła mnie w policzek i uciekła.
-Nie
wiedziałem że pracujesz z Darią- uśmiechnął się.
-A
ty skąd ją znasz?- spojrzałam na niego zamykając drzwi.
-To
jest kuzynka Martyny.
-Ostro,
dobra jakie plany?
-Jedziemy
do mnie, wpada ekipa i nagrywamy Q&A- odpowiedział wjeżdżając na ulicę.
-A
ktoś jest u ciebie w domu?
-No
tak, rodzice i dziadkowe.
-O
ja- zaczerwieniłam się. -Nie wejdę do twojego domu
-Dlaczego?
Moi rodzice są spoko, a po za tym bardzo chcą cię poznać- uśmiechnął się.
-Co?!
Opowiadałeś im o mnie coś?
-No,
że mruczysz w nocy, że nie lubisz osób, które mówią w obcym języku, że gdy
idziesz na posiedzenie bierzesz telefon, że twoje stopy się pocą i śmierdzą w
trampkach- spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Serio?
O ja- zakryłam dłonią buzię i bardziej się zaczerwieniłam.-Zatrzymaj samochód
ja wysiadam-odpowiedziałam i zaczęłam szarpać za drzwi.
-No
co ty żartowałem-odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
Wjechaliśmy
na Remka podwórko, jego ekipa już na nas czekała w ogrodzie, wszystko było
przygotowane do nagrywania Q&A, ale czy ja się tam pojawię na filmiku? Nie
sadzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz