czwartek, 28 grudnia 2017

Rozdział 12



To jest piękne uczucie kiedy wracam do domu po tygodniu ciągłej pracy i czeka mnie odpoczynek. Moje cztery dni wolnego, sama się zastanawiałam co ja będę robić i na dodatek muszę się dowiedzieć kiedy Remek jedzie do Warszawy.
Ubrałam krótkie spodenki i koszulkę, wyszłam z pokoju. Nikogo nie było w domu, zrobiłam sobie śniadanie i kubek herbaty. Usiadłam i zaczęłam konsumować, weszłam na fb, napisał do mnie Kubuś, wysłał zdjęcia z kolonii. Zazdrościłam mu takiej przygody.
Zadzwoniłam do Remka.
-Hej Remi, mam sprawę –odpowiedziałam.
-Co się stało? –spytał zaspanym głosem.
-O matko obudziłam cię, przepraszam.
-Spoko, mów co to za sprawa.
-Kiedy jedziesz do Warszawy?
-Po jutrze, ale z Gdańska.
-Aha… No to nic –odpowiedziałam zrezygnowana.
-A dlaczego pytasz?
-Bo myślałam że się z tobą zabiorę do Warszawy, a z niej pojadę sobie do domu, wiesz zawsze to bliżej.
-No to możesz jechać ze mną, to żaden problem, każda pomoc przyda się na Meet Up'ie przy moim stoisku. Nie zostaniesz tam sama. Jedzie ze mną ekipa.
-Nie Remek będę ci tylko przeszkadzać.
-Przydasz mi się, przy Meet Up’ie jest zawsze dużo pracy.
-No nie wiem
-No weź, przestań marudzić. O 15.00 wyjazd.
-Remek jest już 15.00
-Kurwa. Dobra pa –rzucił i się rozłączyłam.
Poszłam do pokoju i zaczęłam się pakować, kompletnie nie wiedziałam co mam spakować. Spakowałam rzeczy na każdą ewentualność, a moja walizka mało nie pękła.
Przeszłam się po jakieś drobne przekąski do sklepu i dwie butelki wody 1,5 litrowe.
Wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie Remek. Stał oparty o samochód osobowy, miał na sobie białą koszulkę, spodenki dresowe i trampki, a do tego czarne okulary.
Dzień był naprawdę upalny, było lekko po 16.00 a wciąż ciężko było wytrzymać na podwórku.
-Gotowa? –zapytał podnosząc się.
-Pewnie chodź pomożesz mi z walizkami.
Remek wziął ode mnie walizkę i zaniósł ją do auta. Wsiadłam na miejsce pasażera.
-Hej –przywitała się Wiktoria.
-Matko Boska mało zawału serca nie dostałam –odpowiedziałam łapiąc się za serce.
-Wybacz to nie było specjalnie –odpowiedziała.
-Co się stało? –zapytał Remek wsiadając do auta.
-Nie wiedziałam że Wiki jest tutaj i mnie przestraszyła, aż prawie zawału nie dostałam i przez dach nie wyleciałam z samochodu, tak podskoczyłam –zaśmiałam się.
-Widzę że wgniotłaś głową podbitkę.
-Wybacz mi.
Remek wybawił nas i włączył klimatyzację, przez co w środku samochodu panował przyjemny chłodek, aż nie chciało się z niego wychodzić. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, by nakarmić pojazd. Remek wysiadł a my zostałyśmy w środku.
-Cieszę się że jedziesz, nie będę czuła się samotnie. Nie znam ogólnie dużo You Tube’rek, a jak znam to nie za dobrze. Do tego większość jest dumnych jak paw i nie wiadomo o czym z nimi rozmawiać.
-Ja też się cieszę że jesteś, najbardziej bałam się że zostanę sama wśród obcych, albo sama w pokoju. A we dwie zawsze raźniej –uśmiechnęłam się do Wiki.
-Remek bardzo chciał żebyś pojechała.
-I nawet wiem dlaczego. On chce spełnić moje marzenie i mniej więcej dlatego też zgodziłam się pojechać.
-A co jest twoim marzeniem? Jeśli mogę wiedzieć.
-Być na Meet Up’ie, to jest świetna impreza, ale nigdy nie miałam okazji na niej być. Zawsze było to po za moim zasięgiem. A filmiki z Meet Up’a oglądałam jakoś tydzień później jak było mi już mniej przykro, że mnie tam nie było.
-Hahaha… brałaś to zbyt emocjonalnie.
-A jak miałam nie brać skoro to moje marzenie. A z kolei teraz nie mogę się go doczekać, jestem strasznie podekscytowana.
-Nie dziwię ci się. Przypominasz mi siebie, kiedy ja pierwszy raz pojechałam na Meet Up. Piękne czasy.
Wrócił Remek i ruszyliśmy dalej w drogę. Zadzwoniłam do cioci i poinformowałam o wyjeździe tak aby się nie martwiła co się ze mną dzieje. Ciocia powiedział mi że jak prawdopodobnie wrócę ich nie będzie, bo mają zamiar jechać do jej siostry do Zakopanego na kilka dni.
Jazda zaczęła mnie nużyć i po chwili usnęłam. Wydawało mi się, że odleciałam tylko na chwilę, jak się później dowiedziałam się, że usnęłam na 3 godziny, to był mój nowy rekord.
Wstałam i byłam zdezorientowana, nie widziałam gdzie jestem. Remek oznajmił że dojechaliśmy na miejsce, zobaczyłam że jesteśmy przed jakimś hotelem, ale nic mi to nie mówiło. Remek otworzył moje drzwi, wysiadłam zaspana i spojrzałam na Remka pytająco. Remek wyjaśnił mi że jesteśmy przed hotelem w którym jesteśmy zameldowani tak samo jak większość You Tube’rów.
Pomogłam dla Remka i wzięłam swoją walizkę, podążyłam za Wiki do hotelu.
W recepcji zameldowaliśmy się i poszliśmy do pokoju. Weszłam na snapa i zobaczyłam że Remek nakręcił ze mnie snapa jak grałam w GTA i co wyprawiałam w grze, stał za mną więc nie wiedziałam co on robi, a po kilku późniejszych z podróży zauważyłam że nakręcił ze mnie i Wiki jak śpi, ale mojej twarzy nie było widać.
Następnie wyszliśmy na spacer, poszliśmy na miasto ale wylądowaliśmy na plaży. Każdy z nas robił zdjęcia i nakręcał snapy. Nakręcałam właśnie snapa z widoku zachodzącego słońca i z morza, w tym momencie Remek wszedł za mnie i mnie ochlapał wodą. Przerwałam nagrywanie dodałam to na my story i zaczęłam gonić Remka, weszłam do wody i zaczęłam go ochlapywać. W pewnym momencie wskoczyłam na plecy dla Remka a on poszedł w głąb wody i specjalnie upadł. Szybko zeszłam i zaczęłam zmierzać w stronę brzegu. Okazało się że Wiktoria to wszystko nagrywała. W drodze powrotnej spotkaliśmy Isamu z Ukrainką i jego ekipą. Wróciliśmy do hotelu, byłam cała przemoczona. Przebrałam się i wysuszyłam włosy.
Jakiś czas później wyszliśmy na miasto, poszliśmy do klubu dużą ekipą z innymi You Tube’rami. Bawiłam się świetnie, poznałam Ukrainkę. Była naprawdę świetną osobą, bardzo pozytywną. W klubie podbiło do nas kilku fanów, pogadali, zrobili zdjęcia i odeszło. Po jakimś czasie część ekipy przeniosła się na inną imprezę, a my ostaliśmy. Poszłam z dziewczynami na parkiet, zaczęłyśmy wywijać. Dołączył do nas Nitro, który bardziej się wydurniał.
Z klubu zawinęliśmy się jak na imprezę to wcześniej, ale to przez Meet Up’a. Wszyscy musieliśmy się wyspać.
Najpierw kąpiel a później każdy z nas zajął sobie łóżeczko i poszliśmy spać.
Obudziłam się i zobaczyłam że Remek patrzy na mnie.
-Hej –przywitałam się.
-Hej, wyspałaś się, bo czeka nas naprawdę pracowity dzień.
-Tak, w nowych miejscach świetnie mi się śpi… O której się zbieramy?
-Od razu po śniadaniu.
Wstałam z łóżka wybrałam odpowiednie ubrania, wzięłam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Gdy Wiki wstała ja przeniosłam się do pokoju dokończyć makijaż. Za jakiś czas byłyśmy gotowe zejść na śniadanie. Tuż po nim spakowaliśmy rzeczy i poszliśmy do samochodu, zajechaliśmy na miejsce i zaczęliśmy rozstawiać stoisko. A Remek znikł. Przez całą imprezę widziałam tylko go kilka razy. Wieczorem wszyscy zebrali się w naszym pokoju i balowali, byłam tam tylko przez chwilę bo zmyłam się z Wiki do pokoju Ukrainki i tam przesiedziałyśmy większość czasu, gdy zrobiło się bardzo późno i do pokoju wrócił Szymon, my wróciłyśmy do swojego. Znalazł się problem bo w moim i Wiki łóżku spali ludzie. Kompletnie nie wiedziałyśmy co zrobić. Wiki zadzwoniła do kogoś i znalazła sobie miejsce do spania, a ja zostałam sama. Stałam i się patrzyłam na łóżka, rozmyślałam co mam zrobić, rozważałam wiele opcji. Moje przemyślenia przerwał Remek, który wyszedł w bokserkach z łazienki.
-Co tam?
-Nie mam gdzie spać –spojrzałam na niego zasmucona.
-Ilona, możesz spać ze mną. Zmieścimy się na jednym łóżku.
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
-Wiem że nie spaliśmy razem, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz –zaśmiał się.
-Jestem totalnie w dupie więc nic innego mi nie zostaje.
-Czy ty mi coś sugerujesz?
-To nic osobistego –odpowiedziałam i poszłam do łóżka Remka.
Remek po chwili dołączył do mnie i zasnęłam. Remek był niesamowicie gorący, wiele razy się rozkrywałam i raz się obudziłam przez głośne chrapanie lokatorów. Wierciłam się dość długo, aż przytuliłam się do Remka i on zrobił się to samo.
Wstałam jako pierwsza od wszystkich w pokoju. Na zewnątrz nieco się ochłodziło, wzięłam stosowne ubrania i poszłam do łazienki, nie śpieszyłam się.
Wyszłam i w pokoju nie było już lokatorów, czyżbym tak długo siedziała w łazience?
Remek tak słodko spał, wzięłam jego telefon i zrobiłam mu zdjęcie, które wysłałam na różne portale społecznościowe. Do pokoju weszła Wiki, pogadałyśmy chwilę po czym poszła do łazienki. Ubrała się i otworzyła drzwi żebyśmy mogły rozmawiać. Za jakiś czas wstał ReZi. Poszedł do łazienki pod prysznic. Nie chciało nam się czekać na niego, więc we dwie poszłyśmy na śniadanie, a Remek do nas dołączył. Wiki śpieszyła się gdyż wracała do domu, bo następnego dnia jechała z koleżankami na wakacje.
Poczekałam na ReZiego i razem wróciliśmy do pokoju. Spakowaliśmy się, wymeldowaliśmy się i wyruszyliśmy w drogę do Warszawy.
Tym razem bardzo mi odbijało w samochodzie, a Remek mi towarzyszył.
Droga minęła mi naprawdę szybko, aż za szybko. Remek zostawił mnie na Dworcu głównym w Warszawie i pojechał załatwiać interesy. Znalazłam połączenie i poszłam wykupić bilety. Po dwóch godzinach oczekiwania wsiadłam do autobusu i ruszyłam w drogę. Do domu dojechałam późnym popołudniem, gdzie czekała na mnie Iza z Anitą. Zabrały mnie i pojechałyśmy do Igi na domek. Cały wieczór gadałyśmy, przy winie. Żaliłyśmy się, chwaliłyśmy, opowiadałyśmy, płakałyśmy, śmiałyśmy się czyli nasz standard.
Wysyłałam snapy dla Remka a on mi, wciąż byliśmy w kontakcie.
Wstałyśmy rano pożegnałam się z Igą i wróciłam z dziewczynami do miasta, gdzie spotkałam się z Igorem a później odebrała mnie mama. Wróciłam do domu. Nie zdążyłam się rozgościć a już moja ciocia z dzieciakami wpadła. Stęskniłam się za nimi. Pojechaliśmy nad jezioro.
Opalając się szukałam transportu do Warszawy, szukałam na bla, bla car i znalazłam ale musiałam dowiedzieć się kiedy Remek wraca z Wawy do domu. Zadzwoniłam do niego. Dowiedziałam się że w zasadzie to już pozałatwiał wszystko co miał do zrobienia. Czyli wracałam dziś o 17.00. Moja rodzina średnio to przyjęła, ale musiałam im to uświadomić że to nie ode mnie zależy.
Na dodatek dowiedziałam się że mój braciszek zostanie tatą i to już lada, moment. Gnojek nic mi nie powiedział, byłam wściekła na niego. Napisałam mu sms i po chwili zadzwonił z wyjaśnieniami, niesyty byłam zbyt zła żeby mu to wybaczyć i szybko zakończyłam rozmowę.
Pojechałam odwiedzić Karolinę i dziadków, bardzo się ucieszyli widząc mnie i tak samo byli niezadowoleni z tego że za kilka godzin wracam z powrotem. Posiedziałam jeszcze trochę u dziadków i wróciłam do domu. Odpoczęłam, zjadłam obiad i mama mnie odwiozła do miasta. Znalazłam osobę z którą miałam jechać i wyruszyliśmy drogę. Ten chłopak z którym jechałam opowiadał mi swoją historię życia, bardzo miło mi się go słuchało, przynajmniej nie usnęłam i czułam się bezpieczniej widząc drogę, którą jechaliśmy.
Kierowca zostawił mnie na Dworcu, z którego wyruszałam. Zadzwoniłam do Remka, niestety utknął w korkach. Poszłam coś zjeść, zamówiłam sobie jakiś zestaw z kuponów z maca, a dla Remka inny. Zdążyłam odebrać tylko zamówienie i Remek zadzwonił że czeka na mnie, poprosiłam aby poczekał na mnie gdzieś w widocznym miejscu tak abym mogła go znaleźć.
Poprosiłam o torby na wynos, szybko spakowałam jedzenie i wyszłam w pośpiechu z maca.
Podeszłam do Remka wyręczyłam torby z jedzeniem a sama podniosłam walizkę.
-To chyba ja powinienem nosić twoją walizkę a ty torby z jedzeniem.
-Prawdopodobnie tak, ale jest równouprawnienie.
-Możliwe ale to wciąż ludzie patrzą na to w stary sposób
-Tak, ale zaraz będziemy przy samochodzie.
-Owszem, ale to ja jednak powinienem ją nieść.
-Zdecydowanie, ale jestem niezależna
-Oczywiście, ale po co masz być skoro masz mężczyznę obok siebie
-Jak najbardziej, ale… O zobacz, dotarliśmy do samochodu –uśmiechnęłam się.
Remek otworzył bagażnik i nie pozwolił mi włożyć walizki, sam to zrobił.
-Ah… mój dzielny mężczyzna –odpowiedziałam z uśmiechem.
Remek spojrzał na mnie spod byka. Uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.
Ruszyliśmy w drogę, Remek opowiadał o swoich sprawach z których nie wiele zrozumiałam czego dotyczyły, po prostu nie jestem na tyle zorientowana w tych wszystkich interesach ReZiego że ciężko mi się połapać.
Podczas drogi zjedliśmy nasze zestawy i tym razem to ja jemu opowiadałam jak spędziłam czas w domu.
Później zaczęliśmy śpiewać piosenki, tak aby droga milej zleciała.
Przyjechaliśmy do Wodzisławia bardzo późno, Remek zgasił samochód i wysiadł abym zanieść walizkę do domu.
-U ciebie nikogo nie ma?
-Nie wiem, chyba jeszcze nie wrócili z Zakopanego. Mam wolną chatę, to co robimy imprezę? –zaśmiałam się.
-Jasne, zadzwonię po ziomków –zaśmiał się.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka, Remek położył walizkę i miał się żegnać gdy coś zastukało w pokoju, spojrzałam przestraszona na Remka.
-Co to było? –zapytałam.
-Nie wiem, trzeba to sprawdzić –odpowiedział.
Remek zaczął iść w stronę pokoi, chwyciłam go za rękę i szłam razem z nim zapalając po drodze światła. Hałas dobiegał z pokoju Kuby. Weszliśmy do pokoju zapalając światło, ulżyło nam gdy się okazało że okno było otwarte i podmuch wiatru wprawiał w ruch roletę która łomotała o ścianę. Byłam przerażona, wciąż trzymałam kurczowo rękę ReZiego. Remek chciał zwijać się do domu, ale błagałam go aby mnie nie zostawiał samej w tym obcym domu, okropnie się bałam, prawie się rozpłakałam.
Zgodził się, ulżyło mi. Razem obeszliśmy dom i sprawdziliśmy okna, wszystkie były zamknięte, kolejny kamień z serca. Zamknęłam drzwi na zamek i poszłam do swojego pokoju gdzie Remek brał prysznic, rozpakowałam się a brudne ubrania dałam do prania. Zrobiłam nam kanapki, ale swoją porcję zjadłam w oczekiwaniu na Remiego.
Gdy wyszedł ja zajęłam łazienkę, a on konsumował kolację.
Szczerze powiem że bałam się teraz nawet spać sama w pokoju, przyszłam do pokoju Kuby i zapytałam się czy mogę z nim spać, zgodził się. Siedzieliśmy na łóżku i oglądaliśmy jakiś film w telewizji.
Prawie zasypiałam, byłam okropnie zmęczona drogą, poczułam jak Remek daje mi buziaka w czoło i mnie przytula. Udałam że śpię, po czym faktycznie usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz